Archiwum

Posts Tagged ‘AC Milan’

Barcelona wbrew rozsądkowi

Hiszpańskie słowo remontada odmieniane jest w Europie przez wszystkie przypadki. Statystycznie skazana na niepowodzenie Barcelona odwróciła losy dwumeczu z Milanem i przypomniała przy okazji wszystkie swoje znaki rozpoznawcze.

1. Szaleństwo pressingu

Nawet weteran Ambrosini zgubił się przy pressingu Barcelony

Fundamentem pod późniejsze celne strzały Katalończyków była kapitalna gra w obronie. Od pierwszego gwizdka Barca postanowiła zabijać w zarodku ofensywne pomysły Milanu. Robiła to też w zorganizowany sposób. Jeden z piłkarzy naciskał na zawodnika z piłką, a jego koledzy odcinali najbardziej prawdopodobne ścieżki podań.

W taki sposób Barcelona grała przez całe spotkanie. Nawet przy korzystnym już dla siebie 3:0. W 60. minucie Massimo Ambrosini musiał z własnej połowy wykopać piłkę w trybuny, bo wydało mu się to najlepszym rozwiązaniem trudnej sytuacji. Człowiek z 17-letnim doświadczeniem gry w Milanie…

Pressing zaczynał się już od linii obrony. Jak mało czasu na myślenie mieli defensorzy gości pokazuje statystyka podań. Środkowy obrońca Philippe Mexes, zwykle najsłabiej kryty, zaliczył tyle samo zagrań co wysunięty skrzydłowy Stephan El Shaarawy. Całe 25 (dla porównania – Xavi miał 125 podań).

2. Fałszywe skrzydło

Wpuszczenie Davida Villi w miejsce Cesca Fabregasa zupełnie poprzestawiało zespół Barcelony. Villa teoretycznie grał na prawym skrzydle, ale w rzeczywistości najczęściej błąkał się tuż na skraju pola karnego. Jako wysunięty napastnik czekał na kreatywne wysiłki partnerów. Stąd Hiszpan był rzadko widoczny, mało rozgrywał, ale gdy dostał swoją okazję – wykorzystał ją z zimną krwią.

Swoim zejściem otworzył miejsce, które uzupełnił Dani Alves. Według średniej pozycji na boisku wyliczonej przez statystyki Opta, Brazylijczyk był trzecim (!) najbardziej wysuniętym zawodnikiem Blaugrany. Z tamtej pozycji wykonał aż dziesięć dośrodkowań. Wrócił typowy Alves znany z piorunujących rajdów ery Pepa Guardioli.

Aby zachować równowagę pohamować swoje zapędy musiał drugi boczny obrońca Jordi Alba. On najczęściej asekurował środkowych defensorów i trzymał się z tyłu. Za swoje opanowanie został wynagrodzony szansą w kontrataku z doliczonego czasu gry, kiedy celnym strzałem dobił włoską drużynę. Zupełnie jak w finale Euro 2012…

Czytaj dalej…

Juve na tropie weteranów

Sześć lat zajęło Juventusowi wylizanie się z ran po aferze Calciopoli. Stara Dama znów walczy o mistrzostwo Włoch. Wielka w tym zasługa Andrei Pirlo, ściągniętego przed sezonem za darmo z Milanu. Turyńska drużyna szykuje podobne ruchy w tegorocznej sesji transferowej. Juve myśli o wyciągnięciu z Mediolanu kolejnych weteranów – Alessandro Nesty oraz Clerence Seedorfa.

Jakie są szansę na zjednoczenie Pirlo, Seedorfa i Nesty w Turynie?

Obdarzony zmysłem wizjonera Pirlo wyciągnął zespół z Turynu na nowy poziom. 32-letni Włoch pociąga za sznurki wszystkich ataków Juventusu. Owocem jego pracy jest pierwsza pozycja Bianconeri w ligowej tabeli. W przyszłym roku ekipa z miasta Fiata znów zagra w Lidze Mistrzów.  Występy w najlepszych europejskich rozgrywkach wymagają poważnych wzmocnień.

Mistrzowskie doświadczenie

Nesta i Seedorf na Lidze Mistrzów zjedli zęby. Pierwszy wygrywał turniej dwa razy, drugi puchar podnosił aż czterokrotnie. Obu latem skończą się kontrakty z Milanem, dlatego do Turynu mogliby przyjść, tak jak Pirlo, bez wydawania złamanego euro na kwoty odstępnego.

Pirlo przyznał w wywiadzie dla Sky Italia, że rozmawiał z Nestą o możliwości transferu do Juventusu. – Nesta u nas w następnym sezonie? Poruszyliśmy ten temat, ale to prywatne sprawy. On teraz gra w wielkim zespole i decyzję co do przyszłości podejmie po skończeniu sezonu – stwierdził Pirlo.

Turyńska gazeta La Stampa zauważa, że zażyłe stosunki piłkarzy nawiązane w Milanie i reprezentacji Włoch mogą wpłynąć na decyzję Nesty. 36-letni obrońca po przegranym dwumeczu Ligi Mistrzów z Barceloną zasugerował, że jego kariera na San Siro wydaje się dobiegać końca.

Conte nie wyklucza, Marotta zaprzecza

Trener Juventusu Antonio Conte pytany przez Tuttosport o Nestę i Seedorfa odpowiedział dyplomatycznie: – Nie wiem jak będzie, ale to świetni zawodnicy. Choć oni dobrze się czują w swoim dotychczasowym klubie. Jak dotąd zespół z Turynu oficjalnie nie rozmawiał z Milanem o ściągnięciu włosko-holenderskiego duetu. Dyrektor Juve Giuseppe Marotta odciął się od prasowych spekulacji.

Mimo wszystko Bianconeri pozostają faworytami do pozyskania stopera i pomocnika . Pirlo odszedł z Milanu, gdyż na zabój potrzebował nowych wyzwań. Świeże otoczenie może skusić także Nestę i Seedorfa, którzy w Mediolanie są już od dekady. Tylko czy w ich nogach jest jeszcze wystarczająco dużo sił na grę o najwyższe cele w Turynie? Juventus przy zakontraktowaniu tej dwójki ryzykuje niewiele, a może zyskać doświadczenie ludzi, którzy w piłkarskim świecie widzieli i powygrywali wszystko.

Alessandro Nesta w ostatnim tygodniu zaprzeczył plotkom o odejściu do Juventusu. Przyznał jednak, że prawdopodobnie opuści Milan. Jaka będzie ostateczna wersja zdarzeń – przekonamy się latem 2012.

Artykuł ukazał się w drukowanej wersji tygodnika „Tylko Piłka”, nr 15/2012, s.6.

Rewanże 1/4 Ligi Mistrzów w ciekawostkach Opta

Real vs Bayern, Barcelona vs Chelsea – półfinałowe pary Ligi Mistrzów pobudzają wyobraźnię. Jakie rekordy padały w rewanżach 1/4 finału LM i dlaczego zawsze bił je Leo Messi? O tym, co ciekawego zdarzyło się na największej scenie europejskiej piłki opowiadają ciekawostki statystyczne zebrane przez Opta.

Leo Messi - argentyńska maszynka do rekordów

Real Madryt – APOEL Nikozja 5:2

– APOEL w pierwszym meczu obu drużyn nie oddał żadnego strzału na bramkę. W rewanżu Cypryjczykom udało się to 9 razy – to ich rekord na wyjeździe w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów.

– Real zdominował posiadanie piłki w stosunku 70%-30%. Królewscy wymienili 737 podań przy 321 APOELu. Zawodnicy z Madrytu rozgrywali na 90% skuteczności (średnia zespołu). Najgorzej z dokładnością podań radzili sobie Angel Di Maria (72%) oraz Cristiano Ronaldo (78%).

– Ronaldo zdobył w tym meczu swojego 14 gola dla Realu bezpośrednio z rzutu wolnego.

– Prawoskrzydłowi Realu Sergio Ramos i Hamit Altintop zaliczyli razem 11 odbiorów.

Kaka (Real) wykonał 4 skuteczne dryblingi – tyle samo co cały zespół APOELu.

 

Chelsea Londyn – Benfica Lizbona 2:1

– Chelsea w swoich wszystkich 10 meczach tej edycji LM zawsze jako pierwsza strzelała gola.

– Po czerwonej kartce dla Maxiego Pereiry (Benfica) w 40. minucie, lizbończycy oddali 7 strzałów w światło bramki, a Chelsea tylko 3. Co więcej, Benfica skończyła mecz z minimalnie wyższym procentem posiadania piłki (51%-49%)

– W całym dwumeczu Benfica oddała 47 uderzeń (17 celnych, 1 gol), a Chelsea tylko 29 (7 celnych, 3 gole).

– Obie drużyny upodobały sobie ataki lewym skrzydłem. Chelsea przeprowadziła tamtą stroną 51% swoich natarć (24% prawą flanką), a Benfica 48% ataków (22% prawą).

Raul Meireles (Chelsea) chciał się pokazać przed niechętnymi mu kibicami z Lizbony. Podczas ledwie 11. minut gry zdołał oddać 3 strzały (1 bramka) i 3 razy skutecznie dryblował.

Pablo Aimar (Benfica) strzelił 7 razy w kierunku Petra Cecha.

 

Barcelona – AC Milan 3:1

– Milan oddał ledwie 3 strzały na bramkę (1 celny), z czego raz udało się trafić do siatki. W tym sezonie LM i Serie A włoska drużyna zawsze oddawała więcej niż 3 uderzenia, aż do wtorkowego wieczoru. Dla porównania, Barcelona strzelała 21 razy.

Leo Messi (Barcelona) został najmłodszym graczem w historii LM, który strzelił 50 bramek w turnieju. Uczynił to w wieku 24 lat i 4 miesięcy. Poprzednio rekord należał do Raula Gonzaleza – 28 lat i 3 miesiące. Messi został też pierwszym piłkarzem w historii LM, który w jednych rozgrywkach zdobył 13 goli (ma już 14).

– W potyczce z Milanem Argentyńczyk oddał 9 strzałów, miał 4 kluczowe podania, 5 udanych dryblingów i 2 gole.

– W erze Pepa Guardioli tylko Arsenal wywalczył więcej rzutów karnych w LM niż Barcelona (Kanonierzy 11, Katalończycy 10).

– Podczas czterech tegorocznych starć Milanu z Barceloną w LM, gracze z Katalonii wykonali o 1303 celne podania więcej niż mediolańczycy.

– Zawodnicy Milanu 19 razy faulowali rywali. Zarobili za to 7 żółtych kartek.

 

Bayern Monachium – Olympique Marsylia 2:0

– Bayern wygrał swoje cztery ostatnie mecze z francuskimi klubami nie tracąc przy tym gola.

Franck Ribery (Bayern) po słabym meczu w Marsylii, na Allianz Arena błyszczał pełnym blaskiej. Francuz wyprodukował 3 strzały, 6 kluczowych podań, 5 udanych dryblingów, 6 odbiorów i 3 przechwyty. Był 7 razy faulowany. Zaliczył 10 strat. W całym meczu wykonał też najwięcej podań – 68.

– Skrzydłowi Maryslii Loic Remy i Andrew Ayew razem zapisali w statystykach 1 strzał i aż 12 strat.

Thomas Muller (Bayern) przebywał na boisku tylko 39. minut, ale zdążył w tym czasie wykonać 3 kluczowe podania – więcej niż jakikolwiek rywal z Marsylii.

1/4 Ligi Mistrzów w ciekawostkach Opta

Po raz pierwszy od 49 lat trzy mecze ćwierćfinałów Pucharu Europy/Ligi Mistrzów zakończyły się wygranymi gości. Co więcej, żaden z gospodarzy nie strzelił ani jednego gola – tego najważniejsze europejskie rozgrywki jeszcze nie widziały. Zapraszamy na podsumowanie 1/4 Ligi Mistrzów w ciekawostkach serwowanych przez Opta.

AC Milan – Barcelona 0:0

Leo Messi (Barcelona) samodzielnie oddał tyle samo strzałów co cała drużyna Milanu (6). Argentyńczyk w historii swoich meczów z włoskimi drużynami w Lidze Mistrzów zdobył tylko 1 gola (z rzutu karnego).

– Barcelonie w erze Pepa Guardioli dopiero 4 raz nie udało się strzelić gola w rywalizacji w Lidze Mistrzów. Dwukrotnie przytrafiło się to z potyczkach z Włochami.

– Samemu Xaviemu (Barcelona) udało się wykonać 115 dokładnych podań. Cała drużyna Milanu zaliczyła 252 celnych zagrań.

– Piłkarze Milanu podjęli się 71 prób posłania długiej piłki w kierunku napastników. Najczęściej (11 razy) czynili to Daniele Bonera i Christian Abbiati.

– Messi oraz Zlatan Ibrahimović (Milan) zaliczyli po 6 strat.

Javier Mascherano (Barcelona) 7-krotnie odbierał piłkę graczom rywali.

 

Olympique Marsylia – Bayern Monachium 0:2

– Bayern potrzebował zaledwie 6 strzałów, w tym 4 w światło bramki, aby uzyskać dwubramkową zaliczkę na rewanż.

– 81% akcji Marsylia przeprowadzała w bocznych sektorach boiska. Bayern także chętnie korzystał ze skrzydeł (80% ataków). W wyniku takiej taktyki gospodarze wykonali 34 dośrodkowania (17 autorstwa Matthieu Valbueny), a goście 23.

– Bayern w 95% przypadków przechodził do następnej rundy, po wyjazdowej wygranej w fazie pucharowej (21/22 przypadków). Jedyny raz Bawarczykom powinęła się noga przy dwumeczu z Interem w sezonie 2010/11.

Mario Gomez (Bayern) zdobył swojego 1 gola w Lidze Mistrzów zza pola karnego.

– Były piłkarz Marsylii Franck Ribery (Bayern) nie oddał żadnego celnego strzału. Był też powstrzymywany przy każdej z 4 prób dryblingu. Francuz miał też najniższy współczynnik celności podań spośród wszystkich zawodników z pola niemieckiej drużyny – 74%.

Andre Ayew (Marsylia) wykonał 5 udanych dryblingów, ale zaliczył też 7 strat.

– Valbuena (Marsylia) był aż 8 razy faulowany.

 

Benfica Lizbona – Chelsea Londyn 0:1

– Benfica przerwała passę 9 meczów Ligi Mistrzów z rzędu z przynajmniej jednym golem. Za to Chelsea kontynuuje podobną serię. The Blues strzelają do siatki rywali już w 10 spotkaniu z rzędu.

Nicolas Gaitan (Benfica) miał sporo zajęć na boisku. Wykonał 15 dośrodkowań, 7 kluczowych podań, 6 razy skutecznie dryblował i 6-krotnie rywale powstrzymywali go faulem. Ponadto zaliczył po 3 udane odbiory i przechwyty.

Ashley Cole (Chelsea) błysnął w defensywie. Anglik aż 9 razy wyłuskiwał piłkę spod nóg przeciwników. Cały zespół Chelsea miał 30 odbiorów przy ledwie 12 Benficy.

Fernando Torres (Chelsea) zaliczył już 4 asystę w tym sezonie Ligi Mistrzów.

Oscar Cardozo (Benfica) oddał 8 strzałów w kierunku bramki The Blues, ale żadnego nie zamienił na gola.

David Luiz (Chelsea) 12 razy musiał wybijać piłkę spod własnej bramki.

 

APOEL Nikozja – Real Madryt 0:3

– APOEL nie oddał ani jednego (!) strzału na bramkę Realu. Cypryjczycy są drugą drużyną w tej edycji, która nie zdołała zagrozić bramce rywali. Sam Cristiano Ronaldo (Real) oddał 10 uderzeń. Wszyscy piłkarze Królewskich 28 razy próbowali strzałami zagrozić bramce Cypryjczyków.

– APOEL wykonał też tylko 3 dośrodkowania – wszystkie niecelne. Dla porównania Real centrował w pole karne 36 razy.

– APOEL miał także najniższy współczynnik posiadania piłki w tegorocznej edycji – ledwie 21%.

– W pierwszej połowie meczu najczęściej dotykającym piłki graczem APOELu był… bramkarz Dionisis Chiotis (19 zagrań). Golkiper Cypryjczyków skończył spotkanie z zaledwie 24% dokładnością podań.

– Tylko bramkarz Iker Casillas miał w Realu niższą celność podań niż 80%.

Kaka (Real) jest  trzecim piłkarzem w tym sezonie Ligi Mistrzów, który wszedł na boisko z ławki rezerwowych i potrafił w ograniczonym czasie zaliczyć gola i asystę. Sztuka ta udała się wcześniej Karimowi Benzemie (Real) i Giampaolo Pazziniemu (Inter).

Ailton (APOEL) wykonał 6 skutecznych dryblingów (tyle samo co C. Ronaldo). Był też 5 razy faulowany.

Pięć lekcji z hitu Milan – Barcelona

Ćwierćfinałowe starcie mistrzów Włoch i Hiszpanii udowodniło, że bezbramkowy remis wcale nie musi oznaczać nudy. Obie drużyny miały kapitalne okazje na strzelenie bramek. Czego nauczyliśmy się z pierwszej odsłony szlagieru 1/4 Ligi Mistrzów? 

Massimo Ambrosini (po prawej) był jednym z bohaterów widowiska

1. Pressing na Barcelonie popłaca

Agresywna obrona przeciwko Dumie Katalonii to iście pokerowa zagrywka. Wielu próbowało, wielu mocno się sparzyło. Ale historia pokazuje, że aktywne naciskanie na obrońców Barcelony można się opłacić. Przykłady? Odważny Athletic Bilbao do 90. minuty utrzymywał wynik 2:1, by stracić zwycięstwo po golu Leo Messiego. Albo Real Madryt niemający już wiele do stracenia w Pucharze Króla. A nawet pierwszy gol ligowego El Clasico, kiedy po błędzie przy wyprowadzaniu piłki do siatki trafił Karim Benzema.

Milan na początku środowego spotkania wdrożył wysoki pressing. Cała linia pomocy Rossoneri wchodziła na połowę rywali i doskakiwała do zawodnika przy piłce. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 3. minucie odzyskanie posiadania przy polu karnym gości zaowocowało stuprocentową okazją Robinho. W 20. minucie szybki odbiór piłki pozwolił Zlatanowi Ibrahimoviciowi stanąć oko w oko z Victorem Valdesem. Milan szanse zmarnował.

W późniejszej fazie meczu Włosi ustawili się za linią piłki w dwóch wąskich, czteroosobowych liniach. Wtedy Barcelona stworzyła sobie pięć znakomitych okazji. Pozostawienie miejsca rozgrywającym Blaugrany rzadko przynosi pozytywne rozstrzygnięcia. Nikt na świecie nie potrafi tak sprawnie wymieniać piłki na małej przestrzeni jak przyjezdni z Hiszpanii.

Podczas drugiej połowy Massimiliano Allegri nakazał swoim podopiecznym aktywniejszą obronę w drugiej linii. Jak ręką odjął, Barcelona przestała bezkarnie wjeżdżać w „szesnastkę” Włochów. Milan ma odpowiedni personel do takiej gry. Tylko czy Allegri postawi na pressing podczas rewanżu w jaskini lwa?

2. Stary człowiek i może

Massimo Ambrosini ma 34 lata. Clarence Seedorf wkrótce skończy 36. urodziny. Obaj jedli z niejednego pieca. Przeciwko Blaugranie na San Siro błyszczeli klasą i doświadczeniem.

Ambrosini dostał wyjątkowo uciążliwe zadanie. Musiał powstrzymać rajdy Messiego ze środka boiska. Włoch podszedł do misji bez respektu dla wielkiego rywala. 34-latek grał twardo, nie bał się wkładać swojej nogi między drobiące kończyny Argentyńczyka. Dlatego Ambrosini skończył spotkanie z pięcioma faulami i żółtą kartką. Ale ryzyko w pełni się opłaciło. Włoskiemu pomocnikowi udało się sześć odbiorów i tyle samo przechwytów podań rywali. Ambrosini nie wahał się stawać na linii strzału. Jego występ leżał u podstaw ulepszonej defensywy Milanu w drugiej połowie.

Seedorf też udzielał się w obronie. Znacznie ważniejszy był jednak dla uspokojenia gry swojej drużyny. Holender dawał się faulować, próbował dryblingów i długich podań do Ibrahimovicia. Mógł sam wpisać się na listę strzelców, ale nieczysto uderzył z woleja po dobrej kontrze Rossoneri. Kto powiedział, że piłkarskie życie kończy się po trzydziestce?

3. Podcięte skrzydła

Ustawienie Milanu 4-3-1-2 z góry zakłada zacieśnienie centralnej strefy boiska i poluzowanie bocznych sektorów. Podczas rywalizacji z Barceloną taktyka mediolańczyków posunęła się do ekstremum. Ośmiu zawodników (obrońcy + pomocnicy) stali w zwartych szeregach w odległości ledwie kilku metrów od siebie.

Duma Katalonii potrafi atakować przez środek, ale na San Siro powinna spróbować częściej oskrzydlać akcje. W trójce napastników w podstawowej jedenastce, nie znalazł się ani jeden gracz kochający grę przy linii bocznej. Zarówno Andres Iniesta, jak i Alexis Sanchez ścinali akcje w kierunku bramki.

Przy absencji Erica Abidala, lewym obrońcą był Carles Puyol. Doświadczony Hiszpan nie zapędzał się do ataków, dlatego jedyne oskrzydlanie akcji Barcelony zapewniał Dani Alves. Jego obecność sprawiała Milanowi sporo trudności w pierwszej połowie i aż się prosiło o częstsze korzystanie z usług Brazylijczyka.

W drugiej części gry Alves nie był już tak widoczny, dlatego niemal całość akcji koncentrowała się w środku. Pep Guardiola dostrzegł mało efektywne wykorzystywanie boków boiska. Z tego powodu wprowadził na boisko Cristiana Tello oraz Pedro Rodrigueza. Szczególnie ten pierwszy rozciągnął szeregi rywali i dał Barcelonie nowe alternatywy. Skrzydła Milanu są wrażliwe na atak, stąd mogą stanowić poważną słabość Włochów podczas rewanżu.

4. Juninho lub Beckham do Katalonii

Milan od początku starał się o odbiory piłki. Agresywne wejścia często kończyły się rzutami wolnymi dla gości blisko bramki Christiana Abbiatiego. W ekipie Barcelony są fachowcy od uderzeń ze stałych fragmentów gry – Alves, Messi lub Xavi.

Ale poza jednym rzutem wolnym, z resztą rozegranym po ziemi, a nie kończonym strzałem, Katalończycy seryjnie marnowali te okazje. Próby frunęły wysoko w trybuny. Z tak wymagającym przeciwnikiem jak Milan warto wykorzystywać każdą nadarzającą się okazję. W ekipie Guardioli przydałby się zabójczy egzekutor rzutów wolnych  pokroju wczesnych Juninho lub Davida Beckhama.

5. UEFA idzie z duchem czasów…

Europejska federacja piłkarska szczyci się wprowadzeniem pięciu sędziów (plus techniczny) w międzynarodowych rozgrywkach. Dodatkowi arbitrzy ustawieni za bramką efektownie wyglądają, jednak czy spełniają odpowiednio swoje zadania?

W środę „piąty” sędzia miał okazję się wykazać. Na jego oczach Abbiati podciął szarżującego Alexisa. Barcelonie należał się rzut karny, ale nikt nie zareagował.

Jeśli dodatkowy rozjemca nie sprawdza się w takiej sytuacji, w której ma absolutnie doskonałe pole wizdenia na sytuację – jaki jest sens jego pracy? Futbol na gwałt potrzebuje rewolucji technologicznej…

1/8 Ligi Mistrzów w ciekawostkach Opta

Chelsea, Real, Bayern, Marsylia, Barcelona, APOEL, Milan i Benfica – to pełny skład ćwierćfinalistów Ligi Mistrzów. Podczas rewanżów 1/8 finału powstało sporo historycznych momentów dla turnieju. Zapraszam do przeglądu najciekawszych danych i statystyk, które dostarcza Opta. 

13-14 marca 2012

Chelsea Londyn – Napoli 4:1

– Chelsea została 3 w historii Pucharu Europy klubem z Anglii, który odrobił przynajmniej dwubramkową stratę z pierwszego meczu fazy pucharowej (wcześniej Manchester United w 1957 i Leeds w 1992). Dzięki temu Anglicy mają przynajmniej jednego przedstawiciela w ćwierćfinale Ligi Mistrzów już od 16 lat.

– Napoli oddało 23 strzały na bramkę Chelsea, tylko 1 znajdując drogę do siatki.

Didier Drogba (Chelsea) wygrał 8 pojedynków główkowych. Napastnik The Blues był także 8 razy faulowany przez rywali. Zaliczył też 8 strat.

– Podczas rywalizacji z Napoli minęło ponad 24 godziny, od kiedy Fernando Torres strzelił bramkę dla Chelsea.

– Każde z 8 wybić piłki spod bramki Johna Terry’ego (Chelsea) spadało pod nogi piłkarzy Napoli.

Edinson Cavani (Napoli) dał się 4 razy złapać na pułapkę ofsajdową. Urugwajczyk oddał też 5 strzałów, ale żaden z nich nie leciał w światło bramki.

 

Real Madryt – CSKA Moskwa 4:1

– Real zdominował statystyki posiadania piłki  (63% – 37%), wygranych pojedynków główkowych (82% – 18%) i dokładności podań (86% – 76%).

Karim Benzema (Real) potrzebował ledwie 33. sekund od wejścia na boisko, aby strzelić gola na 3:0.

Gonzalo Higuain (Real) przez 70. minut gry 5 razy został złapanym na pozycji spalonej.

– Oba zespoły miały problem z celnością dośrodkowań. Real udane centrował w 2 przypadkach na 15, zaś CSKA w 1 na 12.

Vassili Berezoutski (CSKA) miał niezłe statystyki obrony. Zaliczył 5 odbiorów, 7 przechwytów i zastawił 4 udane pułapki ofsajdowe.

 

Bayern Monachium – Basel 7:0

– Wygrana Bayernu 7:0 jest rekordem fazy pucharowej Ligi Mistrzów.

Mario Gomez (Bayern) oddał 7 strzałów, wszystkie w światło bramki, z czego 4 z nich skończyły swój lot w siatce. Gomez został pierwszym Niemcem w historii Ligi Mistrzów, który strzelił 4 gole w jednym meczu. Do tego wyczynu napastnik potrzebował zaledwie 24. minut, co jest wyrównaniem rekordu Dado Prso z 2004 roku.

– Bayern pozwolił Basel na oddanie zaledwie jednego celnego strzału. Niemiecki potentat  w światło bramki uderzał 14 razy.

– Gracze z prawego skrzydła Basel – obrońca Markus Steinhofer oraz pomocnik Xherdan Shaqiri – razem byli 11-krotnie pozbawiani piłki przez przeciwników.

– Piłkarze Bayernu podjęli się 10 prób podań prostopadłych, rozbijających obronę rywala. 3 z nich było celnych.

Arjen Robben (Bayern) potrzebował 8 strzałów na zdobycie 2 goli.

 

Inter Mediolan – Olympique Marsylia 2:1

Steve Mandanda (Marsylia) został pierwszym od 2007 roku bramkarzem, który zaliczył asystę w meczu Ligi Mistrzów. Mandanda  w całym spotkaniu wykonał 17 podań, z czego tylko 24% było celnych.

Brandao (Marsylia) zaliczył jeden kontakt z piłką. Moment ten oznaczał gola dla Olympique na wagę awansu do ćwierćfinału.

– Marsylia spróbowała 33 dośrodkowań, z czego 11 było autorstwa Mathieu Valbueny. 9 wrzutek francuskiego klubu dotarło do adresata, z których 6 wykonał Valbuena.

– Agresywnie grający Inter miał łącznie 24 faule – 6 popełnił Yuto Nagatomo, 5 razy przewinił Dejan Stanković.

– Gracze Marsylii zanotowali razem 32 przechwyty po niedokładnych podaniach rywali.

 

6-7 marca 2012

Barcelona – Bayer Leverkusen 7:1

Leo Messi (Barcelona) został pierwszym graczem w historii Ligi Mistrzów, który strzelił pięć goli w jednym meczu. Do tego spektakularnego osiągnięcia potrzebował tylko 7 strzałów na bramkę. Przez 90. minut Leverkusen ani razu nie sfaulowało Argentyńczyka.

– Od sezonu 2010/11 w Lidze Mistrzów grało 49 drużyn. Sam Messi. strzelił w tym czasie więcej goli niż 40 z nich.
– Barcelona ograniczyła rywali do ledwie 1 celnego strzału na bramkę (zakończył się golem). Duma Katalonii wygrała statystyki posiadania piłki (77%-23%) oraz dokładności podań (91% – 69%).

– Czterech piłkarzy Barcelony zaliczyło więcej niż 100 podań. Rekordzista Cesc Fabregas miał 127 zagrań na 90% celności.

– Cała drużyna Barcelony wykonała 25 prostopadłych podań – Andres Iniesta i Fabregas po 7.

Daniel Schwaab (Bayer) udanie zastawił 4 pułapki ofsajdowe.

 

APOEL Nikozja – Olympique Lyon 1:0

– Lyon w całym sezonie Ligi Mistrzów oddał o 90 strzałów więcej niż APOEL, a mimo wszystko to Cypryjczycy awansowali do ćwierćfinału. APOEL uderzał na bramkę rywali rzadziej niż sam Leo Messi z Barcelony.

Michel Bastos (Lyon) 7-krotnie uderzał w kierunku bramki APOELu, ani razu nie trafiając do siatki. Brazylijczyk przestrzelił nawet rzut karny w decydującej serii.

Ailton (APOEL) 9 razy tracił piłkę. Ponadto 4-krotnie sędziowie odgwizdali mu pozycję spaloną.

– Gracze Lyonu 39 razy dośrodkowywali w pole karne Cypryjczyków. Najwięcej prób zanotował Kim Kallstrom – 13.

– Każdy zawodnik w podstawowym składzie Lyonu (poza bramkarzem) faulował przynajmniej raz. Łącznie francuski zespół uzbierał 27 fauli, które skutkowały tylko 3 żółtymi kartkami.

 

Arsenal Londyn – AC Milan 3:0

– Arsenal zastawił 9 udanych pułapek ofsajdowych. W 6 z nich dawał się schwytać Zlatan Ibrahimović (Milan).

Mark van Bommel (Milan) wygrał 6 na 6 podejmowanych pojedynków z rywalem. Holender za każdym razem skutecznie odbierał piłkę. Van Bommel dołożył to tego 6 przechwytów podań Arsenalu.

– Zmiennik Park Chu-Young (Arsenal) marnie wykorzystał swoje wejście w 84. minucie gry. Przez ten czas napastnik zaliczył tylko 3 kontakty z piłką. Równie mało efektywny był Marouane Chamakh (Arsenal). Marokańczyk pojawił się na boisku w 75 minucie i dotknął futbolówki 6-krotnie.

– W całym meczu Arsenalowi udało się tylko 1 z 17 wykonanych dośrodkowań.

 

Benfica Lizbona – Zenit St. Petersburg 2:0

– Benfica awansowała do ćwierćfinału Pucharu Europy/Ligi Mistrzów po raz 17 w historii. Tylko Real Madryt i Bayern częściej grał w tej fazie rozgrywek.

– Pomocnik Bruno Cesar (Benfica) miał 5 kluczowych podań i asystę, ale zaliczył też 8 strat.

– Piłkarze Zenita mogli się pochwalić 31 udanymi odbiorami. Najwięcej wykonał ich Igor Denisov – 7.

Genialny Szwed inspiruje na piłkarskiej La Scali

Dziś hit sezonu Serie A – Milan vs Juventus. Wielkim nieobecnym będzie Zlatan Ibrahimović, któremu poświęciłem ostatnio kilka zdań w tygodniku Tylko Piłka.

Zlatan Ibrahimović spija sławę z trybun w Milanie

Zlatan Ibrahimović nie uznaje żadnych reguł w świecie futbolu. W autobiografii potrafi zrównać z błotem Pepa Guardiolę, w którym Barcelona znajduje obiekt kultu. Teraz, już na boisku, postanowił podważyć sens pracy Arsene Wengera w Arsenalu. Jego nadludzkie wyczyny na San Siro praktycznie wepchnęły już Milan do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.

Jestem tu półtorej roku. To prawdopodobnie najlepsze nasze spotkanie rozegrane jako kolektyw – Ibrahimović rozpływał się nad postawią Rossonerich w potyczce z londyńskim przeciwnikiem.

Szwedzki gwiazdor kilkoma genialnymi machnięciami buta zerwał przypinane mu etykietki. Ibrahimović nie sprawdza się w fazie pucharowej Champions League? Blednie w rywalizacji z angielskimi mocarzami? Te poglądy można wymazywać z zakątków pamięci.

Feralny miesiąc

Niewiele wskazywało na to, że Szwed przełamie złą passę. Ibrahimović regularnie zawodził w lutym. W ostatnich pięciu latach jego drużyny czterokrotnie traciły szansę na triumf w Lidze Mistrzów podczas najkrótszego miesiąca roku. Aż trzy razy Ibrahimovicia zatrzymywały ekipy z Wysp Brytyjskich. Sam napastnik wyraźnie obniżał loty. Zwykle do strzelenia gola potrzebował średnio dwóch meczów. W lutym do siatki trafiał raz na trzy spotkania.

W tym sezonie miesiąc zapowiadał się jeszcze gorzej. Zlatan ani razu zdobył bramki. Niepokorna dusza gwiazdora przyczyniła się dodatkowo do zawieszenia w Serie A. Ibrahimović spoliczkował Salvatore Aronicę z Napoli. Włoska federacja wyceniła ten wybryk na trzy mecze zawieszenia. Szweda zabraknie w decydującym o tytule mistrzowskim pojedynku przeciwko Juventusowi.

Angielska ofiara

Tym bardziej niespodziewana była wirtuozeria Ibrahimovicia przeciwko Arsenalowi. Szwed przejął batutę i dyrygował mediolańską orkiestrą w rywalizacji z klubem Premier League i to w decydującej fazie europejskich pucharów.

Zlatan poprzestawiał każdego z trzech zmagających się z nim stoperów. Przy bohaterze Milanu Thomas Vermaelen zaliczył swój najgorszy występ w barwach Kanonierów. Rezerwowy Johan Djourou został wkręcony w ziemię i musiał uciekać się do faulu w polu karnym. Poszkodowany Ibrahimović sam wymierzył sprawiedliwość z „jedenastki”, a potem z otwartymi ramionami przyjmował wyrazy uwielbienia od kibiców siedzących na Curva Sud – trybunie fanatyków Rossoneri.

Nad natchnionym występem Szweda piały niechętne mu dotąd brytyjskie media. – Ibrahimović był siłą natury, punktem podparcia drużyny, która zraniła nieopierzonych pretendentów do europejskiej korony – poetycko pisał Daily Telegraph. Okazja do pochwał była wyjątkowa. Zlatan po raz pierwszy w karierze wygrał z angielskim klubem.

Również Milan wyrównał rachunki z przedstawicielami Premier League. Trzy lata z rzędu Rossoneri żegnali się z Ligą Mistrzów w 1/8 finału, za każdym razem ulegając wyspiarzom – Arsenalowi, Manchesterowi United i Tottenhamowi. Teraz tylko cud może zatrzymać ekipę Massimiliano Allegriego przed sforsowaniem angielskiej przeszkody. Rewanż na Emirates wydaje się formalnością.

Transfer Ibrahomovicia gwarantował zwykle zdobycie mistrzostwa kraju. Szwed osiem razy z rzędu wygrywał ligę dla pięciu klubów w Holandii, Hiszpanii i Włoszech. Jeśli kontrowersyjna gwiazda Milanu przełamie klątwę Ligi Mistrzów, dołączy do wąskiego grona najwybitniejszych kopaczy w historii futbolu. Sukces będzie jeszcze okazalszy, gdy po drodze wyrówna rachunki z Barceloną Guardioli.

Artykuł ukazał się w drukowanej wersji tygodnika „Tylko Piłka”, nr 8/2012s. 12.

Pirlo – wyrzut sumienia AC Milan

Wyścig o mistrzostwo Włoch dotyczy dwóch koni – Juventusu i Milanu. Turyńczycy znów liczą się w gonitwie po scudetto dzięki fatalnej decyzji włodarzy Rossonerich. Mediolańczycy bez żalu pożegnali się z Andreą Pirlo, który rządzi teraz Juventusem. Strata 32-latka jest wielkim grzechem Milanu.

Za chwilę Pirlo wyrówna wynik w meczu z Catanią

24. kolejka Serie A – Juventus podejmuje Catanię. Sycylijski klub sensacyjnie obejmuje prowadzenie. Nie na długo. Dokładny co do centymetrów strzał Pirlo z wolnego wyrównuje stan rywalizacji. Włoch nadaje ton rozegraniom Starej Damy, wkrótce notuje dwie asysty. Bianconeri wygrywają 3:1 i Milan znów czuje za sobą oddech z Turynu.

Rywalizacja z Catanią nie stanowi wyjątku. Pirlo to centralna postać armii Antonio Conte już od pierwszego kroku w Turynie. W biało-czarnej koszulce ma na koncie już siedem asyst. W Mediolanie nie widziano dla niego miejsca…

Koniec przygody w Lombardii

Czy mam nadzieję, że Milan pożałuje mojego odejścia? Tak – mówił Pirlo po rozwiązaniu umowy na San Siro.

Teraz Rossoneri mają co rozpamiętywać. Trener mediolańczyków Massimiliano Allegri nie widział 32-latka w swoich planach. Wolał stawiać na defensywnych pomocników, którzy zapewnią stalowe zabezpieczenie obrony. Dlatego przed tylną formacją Milanu ustawił twardego, choć słabszego technicznie Marka van Bommela.

Pirlo nie pasował do koncepcji taktycznej Allegriego, dlatego grywał coraz mniej. Gdy jego kontrakt na San Siro skończył się latem 2011 roku, zarówno klub i zawodnik zdecydowali się obrać nowe ścieżki. Wypuszczenie 32-latka wydawało się logiczne. Po co inwestować w zawodnika, który już się nie rozwinie, a inne zespoły nie zapłacą dużych pieniędzy na ściągnięcie zaawansowanego wiekowo pomocnika? Otwartą furtkę do ściągnięcia piłkarza wykorzystał Juventus i jego działacze trafili idealnie. O dziwo, pomimo serii imponujących meczów w Serie A, Milan nie żałuje podjętego kroku.

Pirlo to mistrz i ma świetny sezon. Na naszą decyzję o rozstaniu miał wpływ między innymi czynnik ekonomiczny – wyjaśniał Allegri. – W Turynie znalazł nową motywację, która zanikła po 10 latach w Milanie. Nigdy nie podważaliśmy jego zdolności. Czasem w życiu potrzeba zmiany – dodał w wywiadzie dla RTL.

Błędem Rossonerich było niedostarczenie Pirlo nowych wyzwań. Skoro nadal wierzono w jego piłkarskie umiejętności, dlaczego nie postawiono przed piłkarzem świeżych, motywujących celów i perspektyw?

Złoty strzał Juventusu

Wyobraźnię włoskiego piłkarza potrafiono rozpalić w Turynie. Juventus nie dbał o metrykę Pirlo. Zaoferował mu niespotykany u 30-latków, aż trzyletni kontrakt. Arsene Wenger z Arsenalu nawet największym gwiazdom po trzydziestce odmawia dwuletnich umów. Jednak działacze Bianconerich podjęli ryzyko i mogą cieszyć się ze skutków tej decyzji.

Gracz z jego umiejętnościami, który przyszedł za darmo. Myślę, że to transfer stuleciaGianluigi Buffon ocenił pozyskanie 32-letniego pomocnika.

Oprócz zawodnika o unikalnych umiejętnościach, Juventus ściągnął do szatni doświadczenie i mentalność zwycięzcy. Pirlo wygrał przecież mistrzostwo świata w 2006 roku, Ligę Mistrzów i scudetto. Nikt oprócz Alessandro del Piero nie ma w Turynie podobnych osiągnięć.

Marcello Lippi nazwał 32-latka „cichym liderem, który przemawia stopami”. Pirlo daleko od efekciarstwa. Jego mrówcza praca, często nieprzekładalna na gole lub asysty, może uciec uwadze obserwujących. Nie warto dać się zwieźć pozorom. Pirlo to wciąż najdoskonalszy przykład rozgrywającego z głębi pola (ang. „deep-lying playmaker„).

We współczesnej taktyce środek pola ma często kluczowe znaczenie dla przebiegu rywalizacji. Dominacja w pomocy stanowi prostą ścieżkę do osiągania sukcesów. Nie chodzi nawet o czas utrzymywania się przy piłce, a inteligencję w ustawieniu i posyłanie właściwych podań.

Pirlo w Turynie biega tuż przed obrońcami. Jego obszar działania nie obejmuje najbardziej zatłoczonego w rozegraniu rejonu pod polem karnym rywala. Ma zatem dużo miejsca na wybór właściwych rozwiązań. 32-latek stempluje większość ataków Juventusu, zalicza zdecydowanie najwięcej podań w zespole. Jego znak firmowy – dokładne co do centymetra przerzuty – aktywizują skrzydłowych Starej Damy i znacznie przyspieszają rozwój akcji.

Jego słabsze warunki fizyczne oraz przeciętną defensywę niweluje wsparcie partnera z pomocy. Arturo Vidal lub Claudio Marchisio świetnie spisują się w odbiorze. Wcześniej ochroniarzem Pirlo był Gennaro Gattuso. Pracuś i geniusz w środku pola to kombinacja, która wynosi Juventus z powrotem na szczyty Serie A.

Pirlo to człowiek, który samodzielnie zmienił styl Juve. Teraz Juventus  kontroluje przebieg meczu, trzyma się piłki. W zeszłym sezonie mieli problemy  z narzuceniem swojej gry przeciwnikom. Latem wystarczyło kilka treningów, aby Pirlo przejął stery w drużynie i wyniki widać od razu – wyjaśniają dziennikarze La Gazzetta dello Sport.

W sobotę Juventus z Pirlo w składzie pojedzie na San Siro. 32-letniego pomocnika czeka emocjonalny powrót na stare, dobrze poznane podwórko. Mecz z Milanem będzie kluczowy dla losów mistrzowskiej gonitwy we Włoszech.

Pirlo okazał się brakującym ogniwem kadry Bianconerich. Jego rola w Turynie jest nie do przecenienia. Allegri może zapewniać, że Milan nie tęskni za byłą gwiazdą, ale jego odejście poważnie skomplikowało życie w Mediolanie. Jeśli Juventus odzyska krajowy tytuł, z Turynu na ręce decydentów Milanu powinien trafić piękny list z podziękowaniami za Pirlo.

Milan jedną nogą w ćwierćfinale LM – analiza taktyczna

Milan z przytupem przełamał klątwę angielskich klubów. Dominacja Rossonerich nad Arsenalem nie podlegała dyskusji od pierwszego gwizdka. Milan zneutralizował wszystkie potencjalne źródła bramek u Kanonierów.

Mistrz Włoch w ostatnich trzech edycjach Ligi Mistrzów żegnał się z turniejem już w 1/8 finału. Za każdym razem na drodze mediolańczyków stawała drużyna z Anglii (Arsenal, Manchester United, Tottenham). Co więcej, wyspiarze za każdym razem zdobywali twierdzę San Siro. Trener Massimiliano Allegri zapowiadał przed środowym meczem, że bramkowe straty u siebie mogą być bardzo bolesne przed rewanżem. Allegriemu udało się zachować czyste konto. Milan przytemperował ofensywne zapędy Arsenalu.

Postaramy się zaprezentować naszą grę. Pojedziemy i będziemy atakować, tak jak to z pewnością będą robić rywale – zapewniał szkoleniowiec Kanonierów Arsene Wenger. Pomysły na zagrażanie bramce gospodarzy były nietrafione, co stanęło u podstaw bolesnej porażki w stolicy Lombardii.

Formacje początkowe

Spotkanie wielkich europejskich firm było zderzeniem dwóch odmiennych myśli taktycznych. Allegri zdecydował się na ustawienie 4-3-1-2, Wenger zaś na 4-3-3.

Siłą Milanu miał być silnie obstawiony środek pola z Kevinem Prince-Boatengiem łączącym atak z pomocą (trequartista). Zadanie ubezpieczenia linii obrony dostał Mark van Bommel.

Słabością taktyki Milanu jest zwykle zbyt wąskie ustawienie pomocników, a co za tym idzie, duże przestrzenie dla skrzydłowych przeciwnika. Wenger chciał skorzystać z tej szansy. Na bokach obrony umieścił Bacary’ego Sagnę i wracającego po długiej kontuzji Kierana Gibbsa. Obaj mieli wspierać z przodu Theo Walcotta oraz Tomasa Rosicky’ego. Zastanawiającym ruchem było pozostawienie na ławce szybkiego i odważnego Alexa Oxlade-Chamberlaina.

Nierozwinięte skrzydła Arsenalu

Główna broń Kanonierów nie funkcjonowała jednak prawidłowo. Rosicky od początku spotkania wolał zbiegać raczej w centralne sektory boiska.  Czech rzadko pojedynkował się z Ignazio Abate. Rosicky często był zmuszany do pracy w defensywie i pomagania Gibbsowi, choć powinno to wyglądać dokładnie odwrotnie.

Z drugiej strony kompletnie bezużyteczny okazał się Walcott. Angielskiego skrzydłowego blisko na swoim radarze trzymał Luca Antonini. 29-letni Włoch przykrył czapką pomocnika Arsenalu. Występ Walcotta okazał się tak bezowocny, że Wenger wycofał go z gry już na początku drugiej połowy.

Bocznych sektorów nie zbawili także obrońcy Sagna i Gibbs. W ich strefy regularnie zbiegali pomocnicy Milanu. Ruchem do linii bocznej przymuszali defensorów Arsenalu do pozostania głęboko na swoich pozycjach.

Jedyną zasługą Walcotta i Rosicky’ego w całym spotkaniu było powstrzymanie ofensywnych zapędów Abate i Antoniniego. Trener Allegri jak ognia bał się szybkich kontr rywali, dlatego nakazał swoim zwykle aktywnym obrońcom maksymalną koncentrację na działaniach z tyłu.

Przestrzeń za plecami obrony

Ograniczenie wpływu skrzydłowych Arsenalu otworzyło Milanowi prostą drogę do przejęcia kontroli nad losami spotkania. Rossoneri mieli co prawda niższe wskaźniki posiadania piłki oraz dokładności podań, ale ich rozegrania miały w sobie o wiele więcej polotu, dynamiki niż ataki rywali.

Milan wygrał dzięki sprawnej współpracy pomocników z napastnikami. Każdy z czterech goli dla włoskiej drużyny łączył w sobie dwa aspekty: 1) Błyskawiczne przejście z obrony do ataku/kontrowanie, 2) wykorzystywanie wysoko ustawionej defensywy Arsenalu.

Kanonierzy mają w tym sezonie wyraźne problemy z bronieniem dostępu do bramki. Arsenal cierpi szczególnie mocno, gdy musi głęboko się cofać.

Milan wykorzystał tę słabość do maksimum. Gracze Allegriego chętnie próbowali górnych przerzutów z drugiej linii w kierunku wbiegających Robinho, Zlatana Ibrahimovicia lub Boatenga. Mediolańczycy sześciokrotnie wpadali w pułapkę ofsajdową, ale balansowanie na krawędzi spalonego przyniosło gole numer 1, 2 i 4. Ibrahomović dodatkowo udanie utrzymywał piłkę na połowie Arsenalu, wcielał się w rolę klasycznego rozgrywającego. Efektem tego dwie asysty przy trafieniach Robinho.

Włoskiej drużynie rewelacyjnie wychodziło też przerzucanie ciężaru gry z jednego skrzydła na drugie. Akcje przenoszone były jednym długim podaniem tuż przed nosami obrońców rywala. Dzięki temu Milan zyskiwał bezcenną przestrzeń na rozgrywanie ataków.

Największym atutem taktyki Rossonerich miało być solidne obsadzenie środkowej strefy boiska. Zagęszczenie środka uniemożliwiło Arsenalowi skuteczną grę prostopadłymi podaniami. Przez większą część meczu zupełnie niewidoczny pozostawał as londyńczyków Robin van Persie.

Trójka pomocników Kanonierów biegała za daleko od siebie, co uniemożliwiało zawiązywanie serii dokładnych podań. Drużynie, która w Premier League zagrywa skutecznie 85% piłek w pierwszej połowie udało się podawać z ledwie 79% celnością.

Zmiany

Po przerwie Wenger od razu zdecydował się przemeblować ustawienie. Za Walcotta wszedł Thierry Henry, który ustawił się jako wysunięty napastnik w formacji 4-4-1-1. Przygaszony van Persie cofnął się na pozycję trequartisty, gdzie miał zdecydowanie więcej miejsca do manewrów. Wenger wycofał też Gibbsa za Oxlade-Chamberlaina. Nastolatek nie błyszczał, ale raz skutecznie zacentrował na głowę van Persiego.

Arsenal miał jedną znakomitą okazję na powrót z zaświatów, gdy szybki atak wolejem kończył holenderski napastnik. Uderzenie van Persiego świetnie bronił Christian Abbiati.

Gospodarze od początku drugiej połowy nastawili się na kontry. Z czterech obiecujących wypadów, dwa zakończyły się trafieniami do siatki Wojciecha Szczęsnego.

Milan nastawił się na obronę korzystnego wyniku i zachowaniu czystego konta. Wyraźnie pomógł w tym bezbłędny Thiago Silva, który dominował w powietrzu i łatał każdą dziurę w defensywie.

Podsumowanie

Nasze ustawianie się na boisku było wyśmienite i nie pozwoliło rywalom na stworzenie sobie dobrych okazji – powiedział po meczu Allegri i miał stuprocentową rację. Zawężony środek boiska i skuteczna obrona bocznych obrońców wybiła Arsenalowi z ręki wszelkie argumenty.

Milan zaprezentował wyjątkowo bezwzględny futbol. Rossoneri korzystali z przestrzeni za plecami defensywy rywali. Bezlitośnie punktowali londyńczyków w szybkich atakach.

Klęska Arsenalu oznacza w praktyce, że rewanż na Emirates powinien być już tylko formalnością. Kolejny angielski klub pożegna się z Ligą Mistrzów we wczesnej fazie. Honoru Wysp Brytyjskich w elitarnym turnieju bronić będzie już tylko niestabilna Chelsea.

Zlatanie, nie skończ jak Tevez

W minionym tygodniu zatrzęsło ziemią w okolicach San Siro. Zlatan Ibrahimović – lider Milanu, który miał wepchnąć klub z powrotem na szczyty europejskiego futbolu ogłosił, że piłka nożna już mu zbrzydła. Podobne odczucia miał niegdyś Carlos Tevez. Zniechęcony Argentyńczyk po takiej deklaracji szybko stał się „persona non grata” w Manchesterze City. Czy taki wariant grozi Zlatanowi?


Ibrahimović tydzień temu skończył 30 lat. Piekielnie utalentowany Szwed z tej okazji zdobył się na refleksje dotyczące swojej kariery.

– Futbol mnie już tak nie pasjonuje jak kiedyś. Teraz granie stało się rutynową pracą. Wchodzę na boisko, rozgrzewam się, trenuję i wracam do domu. Dawniej zostawałem po zajęciach, bo zawsze było coś do zrobienia – przyznał Ibrahimović w wywiadzie dla Il Corriere dello Sport.

– Zacząłem być zmęczony piłką, nie mam już takiej motywacji. Za młodu mogłem strzelać gole z 40 metrów nawet, gdy mnie coś bolało. Teraz muszę porządnie się rozgrzać przed jakimkolwiek kopnięciem piłki. Starzeję się – zaznaczył 30-latek.

Zlatan zarabia w Milanie dziewięć milionów euro rocznie. Choć to suma dla wielu przekraczająca wszelkie wyobrażenie, nie trudno zrozumieć wypalenie Szweda. Nawet do tak świetnie płatnej pracy ma prawo wkraść się rutyna. Dotyka ona zarówno przeciętnych pracowników biurowych, którzy w kółko wykonują te same czynności, jak i zawodowych piłkarzy. Brak pasji do wykonywanego zawodu to śmiertelny wróg dla poczucia samospełnienia.

Rok temu w tym samym tonie wypowiadał się Carlos Tevez. Zawodnik Manchesteru City tęsknił za rodziną, gdyż nie zaaklimatyzował się na Wyspach Brytyjskich. Tevezowi, podobnie jak Ibrahimoviciowi, spowszechniało uganianie się za piłką.

Dla Argentyńczyka skończyło się to fatalnie. Zażądał transferu z City, ale nie znalazł się na niego kupiec. Musiał zatem wrócić do treningów na Etihad Stadium. Jednak z pozycji największej gwiazdy klubu, czołowego snajpera Premier League, kapitana The Citizens, w tym sezonie skończył jako rezerwowy. Tevez nie walczył o odzyskanie miejsca w składzie i swoje szanse w Manchesterze pogrzebał odmawiając gry w meczu Ligi Mistrzów przeciwko Bayernowi. Niegdyś idol fanów City został wyklęty w błękitnej części miasta.

Przypadek Teveza może być nauczką dla Milanu jak radzić sobie z niezadowolonym gwiazdorem. Zlatan nie chce natychmiast odejść z San Siro, jednak aby mógł prowadzić Rossoneri do sukcesów musi ponownie odszukać radość płynącą z futbolu.

Sytuację Ibrahimovicia zdążył skomentować już Adriano Galliani. – On nie ma problemów z Milanem. Jestem w stu procentach pewien, że będzie dawał z siebie wszystko po powrocie z meczów reprezentacji. Uspokójmy się i nie dajmy się ponieść emocjom. Zlatan będzie tym, który znów poprowadzi Milan – stwierdził wiceprezydent klubu z San Siro.

Ibrahimović od zawsze był wybitnym indywidualistą. Teraz, jak sam stwierdził, dojrzał i zmienił się. Jego głowę przestała wypełniać tylko piłka. Jak zatem przekonać go do wykrzesania z siebie dawnej iskry?

Od 2004 roku Zlatan co roku występował w podstawowym składzie mistrzów kraju. Szturmem zmiatał tytuły w Ajaxie, Juventusie, Interze, Barcelonie i teraz w Milanie. Brakuje mu jedynie chwały z turniejów międzynarodowych. Rossoneri w kiepskim stylu zaczęli nowy sezon, ale nadal są w gronie faworytów do wygrania Ligi Mistrzów. Zwycięstw Zlatan nie osiągał także z reprezentacją Szwecji. Europejskie triumfy stanowią więc jedyne cele, które mogą ponownie rozochocić Ibrę do wylewania siódmych potów na murawie.

Dla Ibrahimovicia Milan będzie zapewne ostatnim wielkim klubem. 30-latka nie weźmie ani Real, ani Chelsea, ani Manchester United. Sam Szwed zapowiada, że karierę chce zakończyć na topie, a nie jako starzejący się weteran. Tylko sukces w Mediolanie zapewni mu zejście ze sceny w pełni blasku. Inaczej może skończyć wyszydzany jak Tevez w Manchesterze.