Strona główna > Premier League > Radość z goli, czy płacz nad obroną?

Radość z goli, czy płacz nad obroną?

41 goli w 10 meczach Premier League. Ekscytacja znów wylewała się z boisk ligi angielskiej, ale w Nowy Rok wchodzę nieco zaniepokojony. Czy obrona na Wyspach stała się sztuką zapomnianą? Optymizm przywracają jednak ożywione i miłe wspomnienia. Zapraszam do podsumowania ostatniej kolejki ligowej w niezwykłym 2012 roku.

1) Rozpacz defensywna

Nie ma już za kim gonić, Clincie Hillu

Newcastle strzeliło po trzy gole na Old Trafford i Emirates Stadium. Wyjechało bez punktów i z bagażem 11 straconych bramek. Aston Villa w trzy kolejki w przeciągu tygodnia dała sobie nawrzucać 15 trafień (w sobotę przy stanie 0:3 kibice zaczęli wychodzić ze stadionu już w 57. minucie!). Gole stanowią sól piłki nożnej. Decydują o wygranej i porażce. Ich oglądanie dla neutralnego kibica jest wciągające, ale czy nie warto zastanowić się jakością brytyjskich formacji obronnej?

Trzeba wrócić do lutego 2011 roku, aby odnaleźć kolejkę bardziej obfitującą w celne strzały. Worek bramek, szczególnie ten tracony przez liderów ligi (Manchester City i Arsenal po trzy), musi wyjątkowo cieszyć konkurencję w Europie.  W Bundeslidze najlepsza obrona (Bayern) dała sobie wbić siedem bramek w 17. kolejkach, w Serie A ( Juventus) 11 w 18. kolejkach, a w La Liga (Malaga) 12 w 17. kolejkach. Angielscy liderzy ze Stoke stracili w 20 meczach już 17 gola. W miniony weekend nie zrobili najlepszej reklamy angielskiemu futbolowi, jako najlepsza defensywa ligi. Zawstydzające pomyłki i samobój The Potters pozwoliły słabemu na wyjazdach Southamptonowi wywieźć remis 3:3.

W Anglii piłka wpada do siatki po błędach indywidualnych (prezent Jamesa Collinsa dla Reading), złej asekuracji (dowolnie wybrana bramka przeciwko Newcastle), przegranej walce po dośrodkowaniach (Arsenal) – całe spektrum błędów. Popisowe występy Vincenta Kompany’ego i Sylvina Distina stanowiły tylko wyjątek od reguły (ich kluby i tak straciły łącznie pięć goli). Prawdziwą tragedię defensywną zaserwowało QPR w pół godziny po rozpoczęciu meczu u siebie z Liverpoolem. Antybohater nr 1, Clint Hill, trafił na długą już listę ofiar traumy spowodowanej Luisem Suarezem. Stoper Rangersów przyczynił się do wszystkich trzech trafień The Reds. Defensywa The Hoops była zupełnie rozbita, a najlepiej podsumowała to reakcja Armanda Traore, który przy drugim trafieniu gości zwyczajnie rozłożył ręce…

Czystym kontem popisał się Manchester United, ale w tym sezonie klub dzisiejszego jubilata sir Alexa Fergusona (wszystkiego najlepszego!) już sporo nagrzeszył karkołomną obroną. Efekty dobitnie pokazała tegoroczna Liga Mistrzów, gdzie Chelsea i Manchester City zostały zwyczajnie rozklepane taktycznie, a Arsenal pokpił szansę na wyjście z łatwej grupy z pierwszego miejsca. Nie zdziwię się zupełnie, gdy w marcu 2013 w europejskiej elicie będzie próżno szukać jakiegokolwiek brytyjskiego przedstawiciela. Nie teraz, nie z takimi defensywami.

2) QPR – Qpa Problemów Redknappa

Klub z Loftus Road wyrżnął o dno tabeli na Nowy Rok, co jak wiecie, nie wróży najlepiej. The Hoops mają aż osiem punktów straty do strefy bezpieczeństwa. Jak wiele powiedział pomeczowy wywiad menedżera Harry’ego Redknappa, który decyzję zamiany jedynego napastnika na defensywnego pomocnika w przerwie wyjaśnił chęcią „ograniczania dalszych strat”. Harry nie wierzył w cudowne odrodzenie z 0:3, więc postanowił nie przegrać różnicą siedmiu, ośmiu goli. Czy takie podejście ma sens? Może zwyczajnie chronił bilansu bramek.

Liverpool rozjechał QPR w linii pomocy. Wysoko zawieszony Adel Taarabt sprawił, że goście mieli liczebną przewagę w środku boiska. Skrzętnie i wydajnie z niej skorzystali. Podania w pomocy Liverpoolu oraz Suarez cofający się w lukę między liniami rywali dał The Reds najlepsze 30. minut tego sezonu. I to pod nieobecność chorego Brendana Rodgersa.

Redknapp zareagował zmieniając system z 4-4-1-1 do 3-5-1-1. Szczelnie zamknął środek, otworzył skrzydła, ale Liverpool już nic nie musiał. Wynik został bez zmian i nastroje w QPR pozostają minorowe. – Chcę wokół siebie tylko pozytywnych piłkarzy. Powiedziałem to w szatni po meczu. Ci, którzy marudzą… rezerwowi nie grają, bo nie są zbyt dobrzy. Gdyby tacy byli, to bym ich wybierał. Nie potrzeba mi niezadowolonych twarzy – podsumował Redknapp. Normalnie skończyłoby się to masowym exodusem marud pokroju Jose Bosingwy, jednak… kto ich weźmie? Opaśli w tłuste kontrakty, u schyłku karier, na Loftus Road znaleźli ciepłą posadkę. QPR się sypie, a fatalne budowanie ich składu zasługuje na osobną opowieść.

3) Wspomnień czas

Perfekcyjne wyczucie przestrzeni Franka Lamparda

Koniec roku to moment oglądania się za siebie i podsumowań. Takie cofanie w przeszłość zdarzyło się i w czasie minionej kolejki. Zwycięski dublet goli Franka Lamparda przypomniał Chelsea z ich szczytowego okresu ery Jose Mourinho, kiedy właśnie na barkach angielskiego pomocnika leżało rozstrzyganie spotkań. Obecnie Lampard jest już tylko graczem w szerokiej rotacji menedżera The Blues, kopie bliżej własnych obrońców. Jednak jakość jego firmowych wejść w pole karne rywali jest ciągle najwyższej klasy. Pomocnik, który od 2003 roku co sezon zdobywał przynajmniej 10 goli w lidze znów magnetycznie przyciągał do siebie futbolówki w kluczowych momentach.

Bez gola, ale z podobnym błyskiem zaprezentował się brat bliźniak Lamparda z Liverpoolu. Steven Gerrard także nieco schowany z tyłu potrafił w odpowiednim momencie wtargnąć w pole karne. Jego strzał z linii wybili obrońcy, a piorunującą główkę w ostatniej sekundzie zablokował Nedum Onuoha. Wyczucie chwili identyczne z Lampardem, z odrobiną słabszego wykończenia.

Trzecie wspomnienie dotyczyło Thierry’ego Henry. Nie chodziło tylko o obecność Francuza na trybunach Emirates, a o popis jego odmłodzonej wersji u Kanonierów. Nowy numer 14 na koszulce Arsenalu wreszcie gra na środku ataku i idzie mu znakomicie. Theo Walcott żeruje na przestrzeniach za plecami obrońcy. Jego gra coraz żywiej przypomina rajdy Henry’ego za najlepszych lat. Szybkie nogi, świadomość ustawienia na boisku i chirurgia wykończenia akcji. Arsenal nie może pozwolić sobie na stratę tak odmienionego Walcotta, który jutro może zacząć negocjować z innymi klubami. Pomyśleć, że jeszcze dwa miesiące temu widziałem go w gronie „upadłych bohaterów Premier League„…

On (Walcott) ma 23 lata. Zdecydowałem się wystawiać Thierry’ego Henry’ego na środku, gdy miał 23 lata, bo wcześniej musiał się dużo nauczyć – przypomina Arsene Wenger. – Henry daje mu wskazówki, a Theo to bardzo inteligentny chłopak. Mam nadzieję, że przedłużymy jego kontrakt, bo on tu należy. Klub go kocha, a on kocha klub. Najtrudniej znaleźć odwzajemnioną miłość – dodaje.

4) Wielkie pudła

Niestety nie chodzi mi o prezenty, ale o seryjne marnowanie okazji w tej kolejce. Swoje wstydliwe momenty mieli Emmanuel Adebayor i Jermain Defoe z Tottenhamu, ale ich klub wygrał – zostało im wybaczone. Guilherme Do Prado z Southampton oraz Kenwyne Jones ze Stoke swoimi poważnymi pomyłkami zaprzepaścili szansę na zwycięstwo, a ich kluby remisowały. Ricardo Vaz Te miał złotą szansę na wyrwanie punktu dla West Hamu w Reading, ale niepilnowany przestrzelił głową z metra. Fatalna obrona i pudłujący napastnicy – kombinacja godna Premier League?

Jedenastka 20. kolejki Premier League

Adam Federici (Reading)

Nemanja Vidić (Man United), Sylvain Distin (Everton), Vincent Kompany (Man City)

Emmerson Boyce (Wigan), Frank Lampard (Chelsea), Steven Gerrard (Liverpool), Lucas Podolski (Arsenal)

Luis Suarez (Liverpool), Edin Dżeko (Man City), Theo Walcott (Arsenal)

  1. parker_39
    03/01/2013 o 10:55

    Ale pamiętacie jeszcze jakiś czas temu głosy o meczach na szczycie, że rozczarowują, pada mało bramek i często te mecze przypominają partie szachów? W tym sezonie derby Manchesteru i 5 bramek, Chelsea-MU podobnie, Arsenal- Tottenham 5:2, derby Merseyside i 4 bramki. Dla kibiców jest to dobra wiadomość, dla menedżerów zespołów już pewnie gorzej, bo do poprawy jest sporo i dotyczy to praktycznie każdego zespołu. City i Chelsea już poza LM, a MU i Arsenal mają trudnych rywali, i wiosna dla Premier League w kontekście Champions League może być przykra.

    Jak to mówią kij ma zawsze dwa końce…

  2. krzywy
    03/01/2013 o 11:27

    Bramki w Premier nie wynikaja z zabojczej skutecznosci napastnikow, a z latwosci z jaka zespoly kreują sytuacje podbramkowe. W meczach zdarza się czasem po 15 bardzo dobrych sytuacji, a akcje przenosza sie z jednej bramki pod drugą. Takie spotkania bardzo przyjemnie się ogląda. Zespoły przegrywające nierzadko dalej atakują, wierzac w zwyciestwo, bo jedna bramka moze diametralnie odmienic sytuacje na boisku. Podejzewam, ze Villa moglaby przegrac z Chelsea tylko 4-0, gdyby przez 90` postawili tylko na defensywe.

  3. masterptq
    03/01/2013 o 12:51

    Jestem zdania, że poziom PL od jakiegoś czasu bardzo spadł, co najlepiej widać właśnie w europejskich pucharach. Koszmarne błędy w obronie to już żadna nowość, jak patrzyłem na poczynania defensorów Wigan w ostatnim meczu, to nie wiedziałem co o tym powiedzieć. I mówię to bardzo obiektywnie. Wiem, że większość może się ze mną nie zgodzić i będzie broniło tej ligi, ale wg mnie to już nie jest to samo co kiedyś. Praktycznie co kolejkę jakaś drużyna daje sobie wbić z 5 goli, głównie po idiotycznych błędach.

  4. zelenka
    03/01/2013 o 16:33

    Na szybko sprawdziłem sobie jak to wygląda w innych ligach (wiem, że jeśli mowa o spadku poziomu ligi, to należałoby sprawdzić, jak na podobnym etapie wyglądała sprawa w poprzednich sezonach PL, ale nie miałem czasu) i wyszło mi, że PL nie wygląda tak tragicznie na tle pozostałych lig uznawanych za najsilniejsze w Europie (tylko w Niemczech jest 18 zespołów w lidze), jeśli chodzi o ilość bramek:
    w PL po 18 kolejkach (bez meczu Chelsea vs. Southampton) było strzelonych 471 bramek – wybrałem 18 kolejek, bo mniej więcej na tylu zatrzymały się pozostałe ligi;
    bundesliga to 444 po 17 kolejkach;
    Hiszpania to 485 bramek po 17 kolejkach;
    Francja to 491 bramek po 19 kolejkach;
    Włochy to 496 bramek po 18 kolejkach.
    Nadal nie wiem, jak było to w poprzednich latach, jeśli chodzi o Anglię, ale patrząc na inne kraje to obrona w PL nie wygląda tak tragicznie na ich tle. W LM też padło sporo bramek w fazie grupowej, więc to może ogólna tendencja w futbolu – jeśli można mówić o jakiejś tendencji i nie warto płakać nad postawą obrońców.

  5. 03/01/2013 o 16:48

    Oczywiście, że teraz pada więcej bramek – widać to po wynikach Messiego, Ronaldo, Falcao i innych seryjnych megastrzelców – wliczając w to RVP. Gole prawda super nie szkodzi, szczególnie w rozgrywkach krajowych. Zwyczajnie je uatrakcyjnia.

    Mnóstwo w tej kwestii zmienił odświeżony przepis o spalonym. Zwróćcie uwagę ile goli pada z pozycji, gdy jeden z piłkarzy był na „pasywnym” spalonym, a gra szła dalej przez wbiegającego z głębi. Ostatnio ofiarą był choćby Manchester United z Newcastle.

    @zelenka – fajne zestawienie, w sumie sam się nie spodziewałem, że we Włoszech (którą ligę też oglądam) zrobiło się tak strzeliście.

    W europejskim kontekście Anglia będzie miała spore kłopoty z uszczelnionymi Bayernem (niesamowita drużyna, ile razy ją oglądam, tyle jestem zachwycony jakością), dość szczelną Barceloną i Realem (Sergio Ramos to mój ulubiony obrońca obok Gio Chielliniego).

  6. zelenka
    18/01/2013 o 12:15

    znalazłem chwilę czasu i sprawdziłem sobie, jak wyglądało strzelanie bramek na tym etapie rozgrywek w poprzednich sezonach PL (sprawdziłem wszystkie sezony od 95/96 – wcześniej były 22 drużyny) i obecny sezon nie jest najgorszy;
    wyszło, że jest to trzeci w kolejce sezon pod względem liczby strzelonych bramek – 621 po 22 kolejkach (najwięcej padło w sezonie 09/10 635);
    najmniej bramek padło w sezonie 06/07 – 516; niewiele więcej sezon wcześniej 524; średnia dla 18 sezonów to 581;
    sezonów z 600 bramkami i więcej było 6, dwa pod rząd zdarzyły się w okolicach przełomu wieków;
    więc tak, pada obecnie dużo bramek, ale nie jest to najgorzej; kwestia obniżenia poziomu to już rozważania, co przyjąć za wyznacznik, jeśli sezony z najmnijszą ilością bramek, to obecnie jest katastrofa, jeśli średnią (wiem, że to nie najlepszy wskaźnik) to nie jest najgorzej; poza tym jest to drugi sezon z rzędu, kiedy ilość bramek spada na tym etapie sezonu;
    dane obliczone na podstawie tabel z oficjalnej strony PL, trzeba wziąść na nie małą poprawkę, bo nie zawsze policzone na podstawie rozegrania tej samej liczby meczów;
    kiedyś jak znajdę kolejną chwilę czasu, to pobawię się z policzeniem goli na koniec sezonu i zobaczymy, jak obecny sezon PL będzie wyglądał na tym tle
    trochę późno, ale czas to bardzo deficytowe dobro w moim życiu

  7. 18/01/2013 o 13:16

    @zelenka – Lubię to! Dobra robota i fajnie, że takie coś wyliczasz. W porównaniu do najszczelniejszych sezonów defensywnych (Mourinhowska Chelsea) wypada to słabiutko. W sezonie 06/07 całą 11-stkę roku w defensywie stworzyli ludzie z mistrzowskiego Manchesteru – Neville, Rio, Vidić i Evra. Także liderzy obroną stali. Wtedy United przez cały sezon stracili mniej goli, niż teraz po 19. kolejkach!

    Sezon 09/10 był rekordowy i trudno się dziwić – Chelsea w tamtym roku strzeliła 103 gole w lidze i regularnie robiła sobie miazgi na słabszych rywalach (8-0 Wigan, 7-0 Stoke, 7-2 Sunderland, 7-1 Aston Villa). Arsenal i MU mieli ponad 80 goli, więc to był mocno strzelniczy sezon

  8. 28/05/2014 o 22:46

    What’s up to every body, it’s my first visit of this blog; this blog includes amazing and in fact
    excellent material for visitors.

  9. 17/09/2014 o 18:59

    I have been exploring for a little bit for any high quality articles or weblog
    posts on this sort of house . Exploring in Yahoo I eventually stumbled upon this website.
    Reading this information So i’m glad to show that I’ve an incredibly good uncanny feeling I discovered just what I needed.

    I most indisputably will make sure to do not disregard this site and give it a look on a relentless basis.

  10. 28/09/2014 o 06:36

    Everyone loves what you guys are up too. This sort of clever work and reporting!

    Keep up the good works guys I’ve added you guys to our blogroll.

  1. 03/01/2013 o 17:31
  2. 10/01/2013 o 17:54

Zostaw komentarz